Izby Nauczycielskie – ratunkiem dla etosu zawodowego?

person Wysłane przez: Oficyna Wydawnicza "Impuls" list Kategoria: Blog Dodano: favorite Trafienie: 3219

Wywiad z prof. dr. hab. Bogusławem Śliwerskim o zawodzie nauczyciela...

Środowisko nauczycielskie nie ma obowiązującego kodeksu etycznego ani samorządu zawodowego. Powołanie Izb Nauczycielskich na wzór lekarskich mogłoby przywrócić zawodowi prestiż i dodać siły. Legitymacja do powrotu do zapomnianej ustawy o Izbach jest silna: w naradach o edukacji ten pomysł zyskał prawie 70 procentowe poparcie nauczycieli.

Bogusław Śliwerski uważa powołanie samorządu nauczycielskiego za jedyną drogę do uzyskania przez środowisko sprawczości i suwerenności.

- W innym przypadku, tak jak dotychczas, nauczyciele będą rozgrywani przez kolejne władze i związki zawodowe – tłumaczy profesor.
– Mogliby uzyskać więcej swobody w wyniku ograniczenia uprawnień dyrektora szkoły czy biurokratycznych wymagań nadzoru pedagogicznego. Byłoby sądownictwo polubowne, orzekanie w sprawach odpowiedzialności zawodowej. Oczywiście, przynależność do izb byłaby obowiązkowa dla wszystkich nauczycieli. Środowisko samo musi wzmocnić pełną niezależność i etos.


Swoje sprawy we własnych rękach

Jak Izby mogłyby zostać zorganizowane? Byłaby Krajowa Izba i Izby Regionalne, które wyłaniają komisję rewizyjną, komisję odpowiedzialności zawodowej i rzecznika. Byłyby regionalne sejmiki nauczycieli, które przyjmują kodeks etyczny – bez niego nie można powołać Izb – określają normy związane z prawami zatrudnienia się w zawodzie. Natomiast Krajowy Kongres Nauczycieli decydowałby o losach całej społeczności. Komisja Odpowiedzialności Zawodowej dysponowałaby katalogiem kar, które stosuje w przypadku naruszenia kodeksu etycznego.

Co ważne, Krajowa Izba musiałaby prowadzić rejestr nauczycieli ukaranych. Uniknęlibyśmy wtedy niebezpiecznego przemieszczania się ich między szkołami. Najwyższą karą byłoby pozbawienie prawa do wykonywania zawodu, w tym również na określony czas. Obecnie system oświatowy nie bardzo radzi sobie z nauczycielami toksycznymi, bo często są dyplomowanymi lub mianowanymi, chroni ich Karta Nauczyciela. Tzw. dyscyplinarka byłaby łatwa do przeprowadzenia przez obiektywnych prawników, a nie na zasadzie, że swoi bronią swoich. Skargi do Izby składaliby również rodzice.

- To jedyna szansa, żeby zawód sam się oczyszczał. Izby ponadto miałyby środki na badania naukowe, i rozmaite formy samopomocowe, w tym finansowe. Mogłyby także zarabiać, np. prowadząc szkolenia – zapewnia profesor Śliwerski.

Jednakże istotą samorządu nauczycielskiego nie byłoby zajmowanie się jedynie patologią, lecz budowanie wspólnoty, troska o jej jak najwyższe standardy. Izby podkreślają mocne strony danej profesji, więc dopuszczeni do nich byliby tylko ci, którzy rzeczywiście chcą dobrze służyć dzieciom i młodzieży. Kluczowa jest samoorganizacja i samostanowienie.

Samorząd nauczycieli opiniowałby wszelkie wnioski związane z funkcjonowaniem systemu edukacyjnego, projekty ustaw itp. Robiłby to pod kątem zawodowym, specjalistycznym. Jego przedstawiciele powinni zasiadać w komisjach wybierających dyrektorów szkół. Czy w tej sytuacji kuratoria miałyby rację bytu? Raczej nie, bo posiadanie samorządu zawodowego zdecydowanie odpolityczniłoby środowisko. Związki zawodowe mogłyby upominać się o wysokość płac, Izby o kształt zawodu.


Kastowość zawodowa?

Oczywiście, zawsze istnieje obawa, że mogłaby powstać tzw. kastowość zawodowa, jak w przypadku prawników czy lekarzy. – Jednakże jest w nauczycielach wrażliwość na krzywdę dzieci i młodzieży, poczucie wpisane w zawód, co ułatwia przełamanie lojalności zawodowej – mówi profesor Śliwerski. – Dziś też są komisje przy kuratoriach, przy ministerstwie, gdzie wpływa ze środowiska około 1000 wniosków rocznie u ukaranie kogoś. Czyli nauczyciele sami zabiegają o właściwe postawy zawodowe. Zdają sobie sprawę, że dzieci nie mają narzędzi, by same się bronić. Choćby w medycynie jest Karta Pacjenta.

Nieco mniejszym entuzjastą powołania Izb jest Aleksander Nalaskowski, profesor pedagogiki z UMK w Toruniu, członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, a także Rady Programowej Narodowego Kongresu Nauki. – Utworzenie Izb Nauczycielskich w obecnej sytuacji może skutkować ich podobieństwem do związków zawodowych, tyle że bez sfery socjalnej. Tworzenie nowej struktury organizacyjnej czy samorządowej nauczycieli winno być elementem całościowej, wieloletniej i głębokiej reformy polskiej oświaty, a na taką się nie zanosi i nawet brak pomysłów. Proponowane zmiany, w tym także Izby, to kolejna łata na dziurawej drodze. Pożytek pewnie jakiś będzie, ale tak naprawdę to niczego specjalnie nie zmieni.

Istotą pracy samorządu zawodowego zawsze jest upodmiotowienie środowiska z punktu widzenia kwalifikacji zawodowych i umiejętności. Obecnie polska oświata nie ma żadnych prognoz, strategii rozwoju. Niby 40 podmiotów powinno konsultować projekty ustaw, lecz ten fakt traktuje się… lekko. Izby raczej nie dopuściłyby do sytuacji, jaka zaistniała z podwójnym rocznikiem.

źródło: https://www.prawo.pl/oswiata/izby-nauczycielskie-pomysl-na-stworzenie-samorzadu-zawodowego,455558.html?fbclid=IwAR3OIR2lop0KVTQv1pN1idWmUZt2ktTbvr7V9h6WEq0QbR2Ql38wNDXWpY4

niedziela poniedziałek wtorek środa czwartek piątek sobota styczeń luty marzec kwiecień maj czerwiec lipiec sierpień wrzesień październik listopad grudzień

Nowa rejestracja konta

Posiadasz już konto?
Zaloguj się zamiast tego Lub Zresetuj hasło